Saturday, October 13, 2007

12.pazdziernika. Degubayazit - Tabriz

Jadlem sniadanie patrzac na gore Ararat, ktorej szczyt tonal pod sniegiem. Bylo zdecydowanie bardziej przejzyscie niz poprzedniego wieczoru. Na sniadanie standardowo dzem, chleb, maslo, oliwki (bleeee) i czaj. Bylo ledwo po 8-mej. Dokladnie o 8.30 podjechalem na stacje zeby dolac tylko 5 litrow paliwa. to powinno wystarczyc do Maku, pierwszej wioski po stronie iranskiej gdzie bede mogl kupic karte paliwowa.
Dojechalem do granicy moze 1 h pozniej. stanalem jeszcze tylko raz zeby sfotografowac gore na ktorej wg biblii spoczywa arka noego. Dowierdzialem sie tez pozniej dopiero ze wyjscie na nia to 3 dni wyjele z kalendarza plus 600 euro z portfela.
Wyjazd z turcji jest rownie ciekawy jak wyjazd. od jednego oficera do drugiego. Najpierw pieczatka na bramie. pozniej do biura do kolesia, ktory gdzy zostalismy sami probowal udawac ze nie moze mnie znalezc w komputerze. Ja mialem czas. widzac ze sobie nie robie z tego nic nagle sie znalazlem. Teraz do Iranu. Jeszcze jedna bramka. pszport. czy wszystkie pieczatki wbite jak nalezy itd. Brama sie otworzyla i takim sposobem znalazlem sie w iranie. Teraz cas na iranska biurokracje. Najpierw policjant zabral paszport i kazal isc za soba. Mister marcin-uslyszalem z okienka juz w budynku. Prosze bardzo.witamy w iranie!nie...pomyslalem tak latwo?? teraz prosze isc z paszportem i karnetem do tamtego pana. Poszedlem. Koles wzial popatrzyl, poobracal kartki o odeslal do nastepnego kolesia, ktory z nogami na stole ucinal sobie drzemka. Zagadalem moim mizernym Farsi. Pan z wasem popatrzyl na mnie, na karnet, na notatki od poprzedniego pana bez wasow. Przybil pieczatke 3 razy, oderwal papierek.oszedl gdzies i wrocil po 5 minutach. Witamy w iranie. moze pan jechac. Wszystko moze trwalo 2.5 h razem z turecka strona. nie jest zle. Wczesniej poznalem cala grupe brytoli i australijczykow podrozujacych z londynu do sydney wielkim autobusem. Ci mieli problem z karnetem. Firma na ktora wystawiony byl karnet porzucila w zeszlym tygodniu autobus w iranie kiedy ten sie zepsul. Teraz nie chcieli ich wpuscic. przewodnik ktory jechal z nimi i wladal farsi. www.iranoverland.com uzyl wszystkich swoich kontaktow zeby sie przebic. w koncu sie udalo. musieli komus zaplacic 250 euro za gwarancje ze jesli cos sie stanie to ten ktos wyexportuje autobus z iranu. Przewodnik stwierdzil ze moge sie do nich przyczepic i wcisna mnie ze soba do hotelu jako czlonka grupy. Fajnie mysle. towarzystwo wieczorem bedzie mile. A nawet zainteresowalo ich cale moje przedsiewziecie. nigdy nie widzialem tylu telefonow komorkowcyh wycelowanych w moj motor. Czekalem na nich 2.5 h. w koncu przejechalismy razem przez granice. jeszcze dodam ze jeden z celnikow2 poprosil o kluczyki i przewiozl sie motorem po placu. zadowolony byl jak nigdy.
Trzeba bylo zjechac 600 metrow w dol zbocza i kupic ubezpieczenie. Za autobus zaplacili 150 euro a ja za motor 46. super mysle. Turcja bylo 10 a teraz 46. a to byla taka rezerwa w razie czego. "jak pan kogos zabije to prosze dac jedna strone z tego dokumentu policji i jest pan wolny". super. Kiedy ja kupowalem swoje ubezpieczenie autobus odjechal. mialem ich spotkac w maku kupujac karte na paliwo. Jak sie okazalo jeden z organizatorow naciskal zeby na mnie nie czekac bo i tak sie wystali juz tyle czasu. wkurwilem sie jak sie o tym dowiedzialem bo w koncu ja czekalem na nich 2.5 godziny. mogli poczekac 54- min. W maku se pogubilem. nie znalazlem tego biura. zajechalem za daleko tylko zeby zobaczyc jak autobus oddala sie ze stacji. mysle kurwa mac!!dogonie ch pozniej. bladzac zatrzymalem dwoch kolesi na jakims skuterze. Pytam gdzie te zkarty moge kupic. Oni ze tam musze jechac. albo jedz za nami. zaprowadzili mnie na stacje.Zlapalem sie za glowe i mowie ze karte najpierw musze miec.AAAA......podrapal sie po glowie jeden z nich. Za obietnice nalania 5 litrow do ich skutera (oni maja limit 3 litry dziennie) jeden obiecal miokazac gdzie jest to biuro. Wskoczyl na moj motor i pognalismy do wioski. w biurze pan poprosil o paszport i 500.000 rialow. akurat tyle mialem wymieniajac u konika 50 $. karta jest na 100 litrow paliwa. Do tego doplacam 1000 rialow na stacji do kazdego litra. wychodzi 6000 rialow za litr co daje okolo 2 zeta. Na stacji nalalem do pelna plus 5 litrow do skutera. teraz kazdemu zachcialo sie zdjec na motorze. mysle super. a autobus jedzie juz od pol godziny. W koncu wsiadlem i ruszylem z kopyta. dogonilem autobus po 1 h. zatrzymali sie na lunch gdzies w polach. kolesie grali w rugby a laski biegay bez chustek w kolo autobusu. Zatrzymalem sie i zostalem pozdrowiony przez ludziska ktorych poznalem wczesniej. Teraz juz wloklem sie za autobuse. zrobilo sie kurewsko ciemno. jazda po iranie w nocy to samobujstwo. koncentracja na najwyzszych obrotach. prawie przxy czerwonej kresce. chcesz wyprzedzac. nikogo w lusterku. wrzucasz kirunkowskaz i nagle dostalesz dlugimi po oczach. jazda na swiatlach w iranie to przestepstwo. dotarlem za nimi do hotelu. okazalo sie ze gdzies po drodze koles zrezygnowal z pomocy mi. mialem sobie niby sam wynajac pokoj. zdenerwowalo mnie to. Iranski przewodnik przepraszal mnie 1000 razy za brytoli. Hotelarz chcial 35 dolarow za noc. mowie dzieki. Zostal mi polecony Park Hotel ktory nawet widniej w Lonely Planet. Kibel na malysza, prysznic z ciepla woda dopiero po 10 minutach. Pokoje czyste z 3 lozkami. MOtor zaparkowalem w hotelowej restauracji!!wszystko za 10 dolcow nocka. nie jest zle. z niektorymi umowilem sie w tamtym hotelu, ze pojdziemy zjesc i pogadac. dojechalem taksowka. zagadalem moim Farsi do taksowkarza. ten ewidentnie uradowany nie skasowal mnie za kurs! w hotelu nikogo nie bylo. zlapalem ich w pizzeri!brytole w iranie poszli do pizzeri!na szczescie kupili za duzo i dostalem jednak cala pizze za free do zjedzenia. pozniej kilka osob lacznie ze mna poszlo "polazic". trafilismy na piekny meczet. nie mialem niestety aparatu ale zdjecie zrobie dzisiaj. Postanowilismy wejsc. nasze buty zostaly schowane do specjalnej szafki. gdy juz bylismy w srodku zaproponowano nam herbate. co za kraj -pomyslalem. rozeszlismy sie zyczac sobie good luck.
ja jeszcze sie powloczylem i znalazlem kafejke. musowo czaj i maly kebab. 6000 rialow. 2 zeta za 2 herbaty i kebab.dobranoc.

No comments: