Saturday, November 24, 2007

24.11. Pokhara.

Pomyslalem sobie ze nie bede dzisiaj za duzo pisal. Niech fotki opowiedza jak mi minal dzien.....















Friday, November 23, 2007

23.11 Butwal.Nepal

22.11 o godzinie 14:20 czasu lokalnego wjechalem do Nepalu. Zakrecila sie lza w oku. po tylu miesiacach planowania, po 82 dniach jazdy w koncu dotarlem do ostatniego kraju na mojej mapie. Nie bedzie wiecej naklejek na kufry, nie bedzie juz wymiany waluty jednego kraju na walute nastepnego, przestrajania sie na obyczaje lokalnych mieszkancow, nie bedzie prob miejscowego jedzenia z ulicy.......
z jednej strony sie ciesze, z drugiej troche mi smutno. Jeszcze 3 miesiace temu mialem roznorakie uczucia. myslalem ze nie dam rady. Ze motor nie wytrzyma, w koncu mial juz porzadny przebieg przed wyjazdem. Okazalo sie ze to ja bardziej cierpialem niz motocykl. nie mowie tutaj o wypadku w turcji ( wtedy moja duma najbardziej ucierpiala). Od kilku dni boli mnie leb i jestem wyczerpany fizycznie. Porzadnie schudlem i chyba nalezy mi sie wypoczynek.
Plan jest taki. Mam w tej chwili tylko 300 km do celu jakim jest Kathmandu. Nie chce jednak tam dojechac juz jutro. Jutro wiec dojade do Pokhary i tam odpoczne dwa dni. Moze uda mi sie dostac pod Annapurne. W poniedzialek przy muzyce Kazika dojade do KTM i zakoncze wojaze. Nie bedzie to jednak koniec. Czekaja na mnie z VSN ludziska, wlasnie dla nich dowoze kase od was.Pozdrowienia z cholernie upoalnego Nepalu, z pod samej granicy gor i dzungli.

Wednesday, November 21, 2007

21.11.Nainital

moje cialo powoli zaczyna szwankowac. jest mi zimno, przez ostatnie 3 dni mialem po 39 stopni. Cierpie na chroniczny bol glowy. Zapewne cialo domaga sie wiekszego wypoczynku niz jednego dnia w gorach. faszeruje sie prochami ile moge, ubieram sie cieplo itd. Ale jazda tymi drogami jest bardzo ciezka i wymagajaca fizycznej sprawnosci. Ja jestem srednio-sprawny.Do tego od ponad miesiaca nieustanny halas. do tego dochodzi jeszcze strata na wadze. schodlem jakies 10 kg od wyjazdu. im blizej do celu tym bardziej chcialbym tam juz byc.
dobra wiadomosc to ta ze mam z czym do dzieci jechac. uzbieralismy ponad 1000 funtow co jest niesamowite. wszystkim dziekuje.
Odkad wyjechalem z Shimli nie mialem okazji przekroczyc 60 km/h. drogi byly super krete i super dziurawe. Jedynie widoki rekompensowaly strate czasu. wlasciwie to sam chcialem sprobowac tych drog. tych drog, o ktorych tylu mi opowiadalo. Po wizycie w Karakorum i zobaczeniu na wlasne oczy Karakorum Highway moge teraz z reka na sercu stwoerdzic ze to byla bulka z maslem. Drogi tutaj po himalajach to dopiero wyzwanie. miedzy Shimla a Dehradun (do ktorego nie dojechalem) trafilem na 50 km odcinek offroadu. Nagle smukly jak jedwab asfalt ustapil miejsca kamieniom i dziurom. Motocykl dostal porzadne baty. Jak sie mialem pozniej przekonac wiekszosc drog bedzie wlasnie taka. Dziennie bez wzgledu na godzine o ktorej sie podnosilem z lozka nie bylem w stanie przejechac wiecej niz 160 mil. Moze zrobilbym wiecej ale przerwa na kawe plus sesja zdjeciowa w tych "przepieknych okolicznosciach przyrody" byly konieczne. Odleglosci miedzy miejscowosciami w lini prostej 20 km przeistaczaly sie w 90 km kretych sciezek. Wspinanie sie na 3200 m i zjazd z powrotem na 850.
Cieknie mi olej z uszczelki miedzy walem korbowym a Axle. Zapewne jest to skutkiem tych batow o ktorych wspominalem. Nie widac jednak zadnych plam pod motorem kiedy jest zaparkowany. dopiero kiedy olej krazy to wyrzuca go troche na zewnatrz. Jestem jednak dobrej mysli. Zostalo mi niewiele juz. Do granicy z Nepalem okolo 160 km. Pozniej juz kierunek Pokhara i KTM. trzymajcie kciuki.

Tuesday, November 20, 2007

20.11.Nainital





dzisiaj tylko kilka fotek i to tych gorszyh bo zapomnialem z hotelu zabrac wlasciwa karte CF. Jestem padniety. jutro zostaje tutaj wiec napisze pare slow.pozdro.