Saturday, October 20, 2007

20.Pazdziernika.Astara

Miasto przecina granica azerbejdzansko-iranska dlatego tez nie zdziwilem sie jak panowie w zielonych mundurach jadac rownolegle ze mna darli sie i machali lizakiem. Zatrzymalem sie wzdluz glebokiego rowu ze sciekami. Nie bylem sam. Od 3 dni bylem gosciem Hosseina, przewodnika po Iranie, ktorego poznalem na granicy z turcja. Ten sam ktory polecil mi ten tani hotel w Tabriz. Kiedy juz mialem jechac do tehereanu w niedzielny poranek, w hotelu zadzwonil telefon. Odebral Moosa, to byl Hossein. Od 2 dni probowal sie ze mna skontaktowac. Zapraszal do siebie na kilka dni. Do Astary. Nad morze kaspijskie. POmyslalem ze chyba mi sie nigdzie nie spieszy a troche bylem zmeczony. Te zajscia w turcji plus okropne milaze w ostatnich dniach troche mnie postarzalo. Przyda sie pare dni odpoczynku. Ale wracam do policjantow. Tak wielki motor w iranie to rzadkosc. Gdzie sie zatrzymam wzbudzam publiczna ciekawosci. Z jednej osoby robia sie 40. Kazdy wyciaga komore z aparatem i robi zdjecia. Z krajowym limitem na motocykle (200 cc) motor tak wielki jak moj jest atrakcja. Panowie z Custom poprosili o dokumenty. Jedyny jaki mialem to dowod osobisty. "panowie pojada za nami"-uslyszalem. Kurwa mac-mysle. A pamietalem zeby w iranie zawsze miec ze soba paszport. Wjechalismy na duzy plac na ktorym stal okropnie brudny i brzydki jak ....budynek. Przeprowadzono nas miedzy czekajacymi Azerami na pierwsze pietro. Tam przywitalismy sie z Oficerem, big fishem, Panem Calego Balaganu. Usiedlismy, podano herbate. Hossein odpowiadal na pytania a ja degustowalem herbate przewracajac w ustach grude cukru. Po 10 minutach zostalem wygnany do domu po paszport. przejechanie przez miasto, droga na wies, powrot to okolo 20 km. Kiedy wrocilem z paszportem Hossein i Pan Calego Balaganu byli jak starzy kumple. Pokazalem co mialem, przeproszono nas za zmarnowanie czasu i paliwa i "puszczono wolno".
Kafejka internetowa jest jedna. Dziala wolniej niz pierwszy w swiecie komputer. Zaladowanie jednego zdjecia graniczy z cudem dlatego tez przepraszam ze posty bez nich. Nadrobie w pakistanie. Ne udalo mi sie nawet sprawdzic poczty.
Wieczorem postanowilismy przejechac sie w druga , nieznana strone wsi. Glebiej w gory. Gdy skonczyl sie asfalt i zaczela bita z gliny i kamieni droga poczulem sie w kapadocji. Swieze powietrze, lekki wiatr i piekna zielen. Kreta stroma droga. Tylko ten balast z tylu (hossein ) troche nie pasowal. Dojechalismy do momentu kiedy spychacz i ciezarowka zagradzaly droge. Nawrotka i do wsi. Lubie te miejsca gdzie mozna usiasc z tubylcami i wypalic faje. Nawet jak nie znasz ich jezyka jest jakos naturalnie. Kadzy z kazdym sie dogaduje. Takie miejsce ylo na koncu wsi, tam gdzie konczyl sie asfalt. Wystarczylo sie zatrzymac zeby zbiegli sie wszyscy, ktorzy to zatrzymanie mogli zobaczyc. Jedna herbata za druga, hossein odpowiada na te same pytania. Fajka wodna o smaku jablkowym. Wczesniej wypatrzylismy jakas impreze. Teraz koles nbam mowi ze to zenska czesc rodzin panstwa mlodych ma zabawe. Jutro wesele i ze bedzie im milo nas goscic. Mysle....Kurcze ile razy jeszcze bede mogl byc na weselu iranskim? okazuje sie ze 2 razy!!
Doszlismy tam na 8 wieczorem. Lalo jak z cebra. Impreza byla pod wielkim dachem srobionym specjalnie na ta uroczystosc. Dwa rzedy plastikowych mebli ogrodowych, plus wielki stol na koncu namiotu dla orkiestry. usiedlismy "pod sciana". w korycie podano kurze udo na kupie ryzu w jakiejs polewce. Do tego miseczka z warzywami w sosie vinegar i occie. (tak sie pisze ?). Podano tez dzbanki z przezroczystym plynem. Dla zmylki ...ze to niby woda. Byla to woda ale przez O z kreska!!Pedzona z mlodych, dzikich winogron. Przez godzine raczylem sie woda. Kazda para oczu skierowana na mnie. co zrobi turysta??oczywiscie bylo wiadomoo, i na to sie przygotowalem psychicznie, ze wszyscy jak jeden beda chcieli zobaczyc jak turysta tanczy? przez chwile patrzylem co robia inni. Wystarczy rozlozyc rece, potupac w miejscu i bedzie git. Wyskoczylem na lekim rauszu na "parkiet" (czyt. Bloto). Zaczalem tanczyc w rytm czegos od czego bolaly mnie uszy. Z tlumu zaczeli wychodzic ludzie i wreczac mi pieniadze. Ja lapalem je garsciami. oklaskom i gwizdom nie bylo konca. Gdy utwor sie skonczyl przekazalem pieniedze na orkiestre. Tak trzeba. Pozniej pojawili sie pan mlody w obstawie. Do nich tez podchodzili. Albo wysypywali kase na glowe, albo dotykal ja czola i kladli na stole. mnie sie podobala druga opcja. Zdziwiony byl pan mlody kiedy zobaczyl ze wrecza mu kase ktos w koszulce 46 Rossi!! pozniej jednak gdy tanczylismy razem wycalowal mnie jak swojego. Musze tutaj nadmienic ze po jakiejs godzinie zarcie i wodka zniknela ze stolow . Teraz jak jestes glodny to do domu. Wiekszosc iranczykow i tak byla juz pijana.
Podszedl do nas ktos z tlumu i powiedzial ze jutro nastepne wesele i zapraszaja. Poszedlem a co mi tam. Odtad bylem osoba wszedzie rozpoznawana. Milo mi jest tutaj.
Duzo czasu spedzam na rozmowach z Hosseinem. Przez kilka dni byla tutaj jego corka z mezem. Hossein ma swoja strone internetowa. Jest przewodnikiem po Iranie. Widnieje nawet w Lonely Planet.www.iranoverland.com. Posiedze tutaj jeszcze do poniedzialku i jade do teheranu.
Przez kilka dni padalo bez przerwy. Nie wychylalem glowy z domu. Tylko tv z 1000 kanalow. Raz bbc, raz polsat 2 i "swiat wedlug kiepskich"!!!a Jutro ogladne final Formuly 1 w Brazyli na stacji TV Romania. Niestety co dobre szybko sie konczy. Waznosc Wizy uplywa za 3 tygodnie. Daje sobie jeszcze 10-12 dni i spadam do Pakistanu.