Thursday, November 1, 2007

1.11.Shiraz

PO prawie 500 km nudnej drogi dojechalismy do Shira. wlasciwie przed godzina zarejsstrowalismy sie w hotelu. Po drodze udalo nam sie zobaczyc grobowce krolow perskich plus ruiny persepolis, ktore przywlaszczyl sobie kiedys Alexander Wielki i wedlug plotek puscil je przez przypadek z dymem. Musze przyznac ze rozmiar riun budzi respekt. A na wiadomosc ze to wszystko (200 m na 300 m) bylo przykryte drewnianym dachem, zaczyna dzialas wyobraznia.
Poniewaz jestem troche do tylu z czasem, postanowilem jechac juz jutro dalej. Trasa do Kerman to ponad 500 km. Musimy wyruszyc wczesnie rano. Z kerman nastpenie udamy sie do Bam gdzie pewnie odpoczniemy dwa dni zanim uderzymy w strone granicy z pakistanem.

Wednesday, October 31, 2007

31.10 Yazd.



Nie moge uwierzyc. dzisiaj mija 2 miesiace jak jestem w drodze. czas mija niesamowicie szybko. Troche tez dziwne uczucie bedac jedna noga juz w listopadzie i miec ponad 30 stopni w sloncu. Noce niestey sa chlodne i im daleja na wschod bede jechal tym bedzie zimniej.
Wczoraj wczesnym popoludniem dojechalem do Yazd. Urocza, wcale nie mala miejscowosc, okolo 350 km na wschod od Esfahan. Droga byla absolutnie nudna. zadnych widokow. prosta droga i tysoace ciezarowek. Ze znalezieniem hotelu nie bylo trudno. Zatrzymalem sie na jakims rodzie, przy sklepie z motocyklowymi czesciami. Wyciagnalem moj notes z wypisanymi hotelami i elegancko zaprezentowalem sprzedawcy (ktory juz stal obok mnie przez chwile) i przemowilem w farsi. Kolega wzial dlugopis i narysowal czerowna kreska mapke jak dojechac. Korzystajac z okazji zakupilem sobie dosyc glosny Klakson za 25.000 rialow, czyli okolo 3 dolcow.
Podjechalem pod hotel. Przed samym wejsciem do slupa przypiety grubym lancuchem stal KTM 990 funkiel nowka! Greg przyjechal z dubaju. Wlasnie sie zabieral do dalszej trasy. wyjechal wczesnie rano. Uzyczyl mi tez odrobiny oleju. Wszedlem po stromych schodach do srodka. Z zewnatrz hotel wygladal jak lepianka. wlasciwie jest lepianka. W srodku jednak przestronny dziedziniec przykryty materialowym dachem. Sofy, fontanna i czesc jadalna. bardzo ladnie. Ja rozbilem namiot na dachu. Spalo tam juz kilku japomnczykow i jakas para zab. Wieczory sa chlodne wiec bylem zadowolony ze rozbilem namiot a nie jak inni spalem pod golym niebem. W nocy slyszalem szczekanie zebami. za ta przyjemnosc place 2 dolce za noc!moze byc.

Poznalem tez Lotte i Mike. On angol ona finka. Jada z Vietnamu gdzie mieszkali przez 5 lat. Zakupili tam 2 Suzuki dr 650 i jada do helsinek. Chca szybko dojechac do teheranu i stamtad pociagiem do Istambulu. Kilka godzin po mnie pojawil sie nastepny motocyklista. Richard z londynu na Hondzie 600 XR. wlasnie przyjechal z wojazy po bylych republikach radzieckich i jedzie do pakistanu. Przylacza sie do mnie i jutro ruszamy dalej. Od jednej histori do drugiej. Rich jak sie dowiedzial ze jestem z polski natychmiast wspomnial mi o kolesiu ktorego spotkal kilka dni temu w rosji!To byl maciek (Lordmaciek) z Gdanska, ktory wlasnie wracal z Magadanu po udanej Motosyberi (http://www.motosyberia.com/). swiat jest maly. z maciek komunikowalem sie przed moja wyprawa.
Yazd jest uroczy. Hotel (silk Road Hotel) znajduje sie w starej czesci miasta. Domy z gliny, waskie uliczki, w malych lokalach upchniety towar, z piekarni unosza sie niesamowite zapachy swiezego Nan i Barbary. Stara czesc miasta tworzy ogromby labirynt. Tym labiryntem co chwile przemyka lokalny racer na cg 125. Trafia sie tez rolniczy pick-up albo taksowka, wtedy nalezy przykleic sie do sciany i modlic zeby nie zahaczyl lusterkiem albo zderzakiem. Pierwsze miejsce w iranie gdzie dzieci same podbiegaja proszac o fotografie.Jest to oczywiscie jedno z najstarszych miast swiata. A minarety meczetu Jameh naleza do najwyzszych w kraju (48 m)

Mozna sie wloczyc po tej okolicy godzinami co chwile odkrywajac ciekawe zakamarki. Nocna sesja zdjeciowa byla oczywiscie musowa. Tak jak i Herbata w przydroznej kafejce.


Przepraszam wszystkich za brak fotografii. Jest to niezwykle uciazliwe. nie wszytskie komputery maja dzialajace USB a i transfer tutaj jest szokujacy. Mam nadzieje uzupelnic ta luke z pakistanu.trzymajcie kciuki.

Monday, October 29, 2007

29.10. Esfahan

Po poludniu, gdzies przed 17-ta bylem juz w Esfahan. Momo mojej mapki, ktora skopiowalem z LP, pogubilem sie. Jakis kolezka na CG 125 zaprowadzil mnie pod sam hotel. Hotel jest nawet w przewodniku. ktory czyta caly swiat. Kazdy turysta ma go w rece (oprocz mnie). Niestety hotel okazal sie byc straszna dziura. Dostalem pokoj double. W srodku 3 lozka, na jednym sterta kocy i poscieli, na drugim stal stol. Przez chwile myslalem ze wszedlem przez pomylke do magazynu. Wrocilem popatrzec na drzwi. Numer 2 jak byk. No coz. Co mi potrzeba wlasciwie oprocz pryczy i bierzacej wody. Tv stoi na lodowce, z tylu wyrwana antena, ktora jakims cudem udalo mi sie naprawic. sygnal jednak jest okropny. Tv czarno-biala. I tak nie rozumiem co tam mowia. Zaczalem przegladac wszystkie przescieradla az trafilem na "w miare czyste". Z kocem juz nie ryzykowalem. Wole moj swojska pachnacy spiwor. Na drzwiach do hotelu naklejka informuje o nowej plycie KAZIKA.
Nie lazilem zbyt duzo wieczorem. nie mialem ani mapy ani nie wiedzialem gdzie jestem. Przeszedlem tylko wzdluz glownej ulicy. Znalazlem fajna piekarnie. kupilem 2 chleby prosto z pieca.Piec wysypany byl malymi kamieniami. Przed oddaniem pieczywa do rak klienta, jeszcze tylko trzeba go otrzepac z przyklejonych kamieni. W sklepie obok kupilem ser, w drugim pomidory i cebule. W trzecim coca-cole (ashi-mashi). Tych 3 rzeczy w jedny sklepie nie widzialem. Kolacja przed 22-a.
Dzisiaj probowalem wstac o 6 rano , zeby pozwiedzac jak najwiecej zanim sie spotkam z Hojjatem, kolega Mehdiego, ktorego poznalem w poniedzialek w Karaj. Wstalem o 8:30.
Wczoraj trafilem do malego kiosku z Foreign Nations Police. Tam otrzymalem mape Esfahan po niemiecku. "gdzie pracujesz?co robisz?studiujesz?jestes taki smart!". taka reakcja byla jak powiedzialem ze mowie po niemiecku.
Z mapa nawet jestem zdolny sie zgubic, a wlasciwie pojsc w innym kierunku.wole to tak nazywac. Trafilem jednak na Imam Square nazywany wczesniej Placem Krola. Plac wielkosci rynku krakowskiego. Dookola piekne i ogromne meczety. Udalo mi sie wejsc do 3 z nich placac za kazdy 5000. NIestety bez przewodnika albo nawet lokalnej broszury niewiele moge powiedziec. Gdy tylko sie dowiem co i jak to napisze. Nie bylo nawet mozliwosci przykleic sie do jakiejs wycieczki. Turystow tutaj jest znacznie wiecej niz gdziekolwiek do tej pory bylem. Nawet z hotelu w ktorym teraz mieszkam, wymeldowalo sie przede mna 3 polakow! Chyba polakow bylo tutaj wielu. Kazdy sklepikarz zna "dzien dobry' jak sie masz' do widzenia, czesc".
Na 12-ta wrocilem do hotelu. Wsiedlismy z Hojjate na motor i pojechalismy na stacje benzynowa. Zatankowalem caly bak uzywajac karty koleki. za 30 litrow mialem zaplacic 90 000 rialow, co wydaje sie niczym w porownaniu do cen czarnego rynku. Druga zaleta jest taka ze nie musialem uzywac swojej karty wiec nadal mam 120 litrow! Hojjat jednak nie przyjal pieniedzy (probowalem 3 razy -Ta'arof), mowiac ze to jego prezent dla mnie. Tylu ludzi cos mi dalo, w czyms pomoglo a ja nie mam dla nich nic. zadnych pamiatek, nic. Nadrobie jak wroce do wygodnego domu.
Siedze teraz przed komputerem na wydziale chemii uniwersytetu w Esfahan. Przed chwila rozmawialem z jakims profesorem. Zgodzil sie puscic Hojjata wczesniej, zeby ten mogl mi pokazac troche miasta. Miejsce jest piekne dlatego chcialbym miec kilka nocnych fotografii. Bedzie mi tez latwiej poruszac sie majac obok siebie iranczyka. Innaczej jestem zaczepiany co 100 metrow przez Witajacych mnie w Iranie.
Ewelina prosi mnie zebym robil wiecej fotografi z zycia ludzi. Prosze mi uwierzyc ze nie jest latwo wyciagnac aparat i wycelowac w kogos. Kobiety urazone chowala sie za chustami, mezczyzni machaja rekami. Postaram sie jednak zrobic parez teleobiektywem.

27.10 Teheran

Teheran. 45 na 75 km istnego szalenstwa. 12 000 000 ludzi kapiacych sie w smrodze i smogu. NIgdy nie ustajacy halas samochodow.PO 2 godzinach zaczalem sie skarzyc na bol glowy.
Mehdi wiedzial gdzie sie znajduje to miejsce gdzie mam odebrac pieniadze. Wypelnilem formularz w dwoch egzemplarzach. przeliczylem kase. zgadza sie. Teraz juz jestem spokojny.
Broszura, ktora wydaje BMW podaje , ze oddzial w Teheranie ma tez sekcje motocyklowa. No niby ma ale zanych czesci zapasowych, nawet oleju. POlecono nam inne miejsce gdzie tez nigdy nie slyszeli o castrol GT czy putoline Formula-v. Tutaj rada jedna. jesli zmiana oleju wypadnie gdzies w iranie , znajdz miejsce zeby olej zabrac ze soba. Ja nie zabralem i teraz sie zastanawiam czy motor dojedzie do nepalu czy nie?
Dojazd do miasta z Karaj jest prosty. Mozesz albo metrem albo taksowka. Taksowka drosza ale po przeliczeniu na walute swiata zachodniego ale i tak tania.przyklad: metro w dwie strony:5000 rialow, prawie 2 zlote. Taksowka 10 000. Jedzie szybciej i jest wygodniej (pociagi sa zaladowane jak konserwy), a przy okazji mozesz obserwowac co dzieje sie za pzednia szyba. Tutaj nikt nie wie jak sie poruszac. stluczki i porzadne dzwony sa tutaj codzienosci. Wedlug statystyk ginie tutaj 20 000 ludzi rocznie co daje okolo 55 ofiar dziennie. NIe trudo zgadnac dlaczego?
Nie polecam teheranu nikomu. Nie zwiedzalem go nawet. Jedynie wsiedlismy w autobus miejsci zeby dojechac do polnocnej czesci molochu pod same wzgorza. Autobus z centrum jecham prawie 70 minut!ja usnalem w ktoryms momencie. Musze tez dodac ze ustepowanie miejsca jest tutaj malo znane. i staruszek usiadzie jak mlody dopiero wysiadzie. mi sie przytrafilo ze to dziadek mnie namawial do posadzenia tylka. tyl autobusu oczywiscie zarezerwowany dla kobiet. Nie placi sie na wejsciu ale na wyjsciu. co u nas pewnie by nie przeszlo. Kiedy ktos wysiadzie to jak najszybciej biegnie do przednich drzwi zeby wreczyc kase kierowcy. co kraj to obyczaj.
Polnoc miasta to dzielnica bogatych. Piekne wille, BMW 6 i Mercedesy S-Klasse przed nimi. widac ze ludziom tutaj zyje sie lepiej.
Miejsce to to setki sklepow i restauracji. Male kafejki, gdzie mozna sie schowac z dziewczyna przed publika. Wlasnie tutaj widzialem najwiecej par trzymajacych sie za rece. Poza tym mala rzeka i wielkie gory dodaja miejcu uroku. Nietety urokl prysnal kiedy za herbate skasowano nas 15 000!
Z powrotem do domu taksowka z dwoma innymi obcymi osobami. mi opadla glowa i obudzilem sie w karaj. Wieczorem ostatnia wyzerka i mnostwo herbaty. Bedzie mi smutno zostawiac Mehdiego i Hassana. Szkoda ze nie mam wiecej czasu.
Rano zauwazylem ze ktos mi zajebal klakson ktory kupilem i zamontowalem specjalnie na iran, pakistan i indie!oby mu nie dzialal!!