Wednesday, October 31, 2007

31.10 Yazd.



Nie moge uwierzyc. dzisiaj mija 2 miesiace jak jestem w drodze. czas mija niesamowicie szybko. Troche tez dziwne uczucie bedac jedna noga juz w listopadzie i miec ponad 30 stopni w sloncu. Noce niestey sa chlodne i im daleja na wschod bede jechal tym bedzie zimniej.
Wczoraj wczesnym popoludniem dojechalem do Yazd. Urocza, wcale nie mala miejscowosc, okolo 350 km na wschod od Esfahan. Droga byla absolutnie nudna. zadnych widokow. prosta droga i tysoace ciezarowek. Ze znalezieniem hotelu nie bylo trudno. Zatrzymalem sie na jakims rodzie, przy sklepie z motocyklowymi czesciami. Wyciagnalem moj notes z wypisanymi hotelami i elegancko zaprezentowalem sprzedawcy (ktory juz stal obok mnie przez chwile) i przemowilem w farsi. Kolega wzial dlugopis i narysowal czerowna kreska mapke jak dojechac. Korzystajac z okazji zakupilem sobie dosyc glosny Klakson za 25.000 rialow, czyli okolo 3 dolcow.
Podjechalem pod hotel. Przed samym wejsciem do slupa przypiety grubym lancuchem stal KTM 990 funkiel nowka! Greg przyjechal z dubaju. Wlasnie sie zabieral do dalszej trasy. wyjechal wczesnie rano. Uzyczyl mi tez odrobiny oleju. Wszedlem po stromych schodach do srodka. Z zewnatrz hotel wygladal jak lepianka. wlasciwie jest lepianka. W srodku jednak przestronny dziedziniec przykryty materialowym dachem. Sofy, fontanna i czesc jadalna. bardzo ladnie. Ja rozbilem namiot na dachu. Spalo tam juz kilku japomnczykow i jakas para zab. Wieczory sa chlodne wiec bylem zadowolony ze rozbilem namiot a nie jak inni spalem pod golym niebem. W nocy slyszalem szczekanie zebami. za ta przyjemnosc place 2 dolce za noc!moze byc.

Poznalem tez Lotte i Mike. On angol ona finka. Jada z Vietnamu gdzie mieszkali przez 5 lat. Zakupili tam 2 Suzuki dr 650 i jada do helsinek. Chca szybko dojechac do teheranu i stamtad pociagiem do Istambulu. Kilka godzin po mnie pojawil sie nastepny motocyklista. Richard z londynu na Hondzie 600 XR. wlasnie przyjechal z wojazy po bylych republikach radzieckich i jedzie do pakistanu. Przylacza sie do mnie i jutro ruszamy dalej. Od jednej histori do drugiej. Rich jak sie dowiedzial ze jestem z polski natychmiast wspomnial mi o kolesiu ktorego spotkal kilka dni temu w rosji!To byl maciek (Lordmaciek) z Gdanska, ktory wlasnie wracal z Magadanu po udanej Motosyberi (http://www.motosyberia.com/). swiat jest maly. z maciek komunikowalem sie przed moja wyprawa.
Yazd jest uroczy. Hotel (silk Road Hotel) znajduje sie w starej czesci miasta. Domy z gliny, waskie uliczki, w malych lokalach upchniety towar, z piekarni unosza sie niesamowite zapachy swiezego Nan i Barbary. Stara czesc miasta tworzy ogromby labirynt. Tym labiryntem co chwile przemyka lokalny racer na cg 125. Trafia sie tez rolniczy pick-up albo taksowka, wtedy nalezy przykleic sie do sciany i modlic zeby nie zahaczyl lusterkiem albo zderzakiem. Pierwsze miejsce w iranie gdzie dzieci same podbiegaja proszac o fotografie.Jest to oczywiscie jedno z najstarszych miast swiata. A minarety meczetu Jameh naleza do najwyzszych w kraju (48 m)

Mozna sie wloczyc po tej okolicy godzinami co chwile odkrywajac ciekawe zakamarki. Nocna sesja zdjeciowa byla oczywiscie musowa. Tak jak i Herbata w przydroznej kafejce.


Przepraszam wszystkich za brak fotografii. Jest to niezwykle uciazliwe. nie wszytskie komputery maja dzialajace USB a i transfer tutaj jest szokujacy. Mam nadzieje uzupelnic ta luke z pakistanu.trzymajcie kciuki.

No comments: