Monday, September 3, 2007

Dzien 3. Oxford - Heidelberg 578 mil

ten dzien stal pod znakiem Autostrad. Wstalem o 4 rano, zeby wyrobis sie na 9 do Dover na prom. Skrecilem sobie gdzie nie trzeba i wjechalem w centrum Oxfordu. Cholera, stracilem moze 20 min. W koncu trafilem na M40 w strone Londynu, poyniej M25 i M20 do samego Dover. Bylem 1,5 h wczesniej. Spotkalem bardzo mila pare. On na Varadero 1000 ona na F650 GS.Jechali wlasnie do Black Forrest. "Dokad jedziesz, jakies fajne miejsce?"-zapytali. "Nepal"-odparlem jakby to byla wycieczka do Morrisona po pizze. Zapamietam ich wyraz twarzy. Okazalo sie nawet, ze czytali o mnie na UKGSER dwa dni wczesniej. Swiat jest maly.

w ogole nie plakalem jak angielski lad sie oddalal. uczucie bycia w drodze uderzylo mnie wtedy bardziej. zostawialem za soba wygodne lozko, kolacje kazdego wieczora i wszystko do czego sie przyzwyczailem przez ostatnie 3,5 roku. nie wspomne juz o zonie, ktora pewnie poplakuje kazdego dnia. przynajmniej lubie tak myslec.
W calais bylem o 12 czasu lokalnego. Teraz tylko nudne autostrady az do heidelberga. chcialem sie tam dostac przed zmrokiem wiec musialem troche przycisnac. odleglosc jednak byla sporo a sciemnia sie teraz troche wczesniej. Witamy w Holandii, witamy w Belgii, witamy w Bundesrepublik Deutschland. Na obwodnicy w brukseli troche sie zamotalem. kiedy zauwarzylem przecinalacy ulice tramwaj dotarlo do mnie ze chyba skrecilem sobie zle. szybka nawrotka, spojrzenie na mape i kierunek Leuven. POzniej tylko dluga nudna droga kierunek AAchen, Koln, Koblenz, dluuuuuugi korek, Ludwigshafen, Mannheim, motor dostal czkawki, zaczelo brakowac paliwa. I w koncu Heidelberg. znalezienie adresu agnieszki nie sprawilo mi klopotu. pokonalem 578 mil z osfordu do heidelberga i zajelo mi to lacznie z promem 15 godzin. szybki prysznic, gdyz smierdzalem jak ryba i pifko dla ugaszenia pragnienia. Wieczorem wyjscie na zamek z butelka wina i ogromnymi kieliszkami. Bardzo posh!







No comments: