Tuesday, September 4, 2007

Dzien 4 i 5 - Heidelberg


Heidelberg podobal mi sie za pierwszym razem. Za drugim tak sobie, za trzecim stwierdzilem ze jest troche maly. Dla mnie za ciasny. Ma sie wrazenie ze jest tam jedna ulica, rownolegla do rzeki, na ktorej koncentruje sie cale zycie miejskie.

Wspaniale Fachheauser zeszpecone Rossmanem, New Yorkerem, Lidlem itd. Wszystko to mozna podziwiac z tarasow wielkiego zamku, ruin zamku, ktory bezwzglednie przyciaga wzrok juz z daleka. Na rusztowania tego wlasnie zamku wspielismy sie z A. 4 dnia.




Nie wiem co nam odbilo, chyba nuda, a moze chcielismy zobaczyc panorame miasta z troche innej perspektywy. Takiej malo turystycznej.Innej, oryginalnej. Gdyby nie zabrana ze soba butelka wodki + kieliszki i sok to nie rozniloby sie to od zwyklej wpinaczki rusztowaniowej. Spedzilismy na "gorze" kilka godzin rozmyslajac, rozmawiajac, porownujac, snujac....dzien jak codzien.
" mozna by tu urzadzic koncert, z tamtej strony grali by kolesie na skrzypcach i wielkich basach z kontra , tutaj widownia,"
"ale ja musze tutaj miec balon z goracym powietrzem a w nim babe, strasznie wyjaca w rytm muzyki"-stwierdzilem.
"moglyby tez latac smoki".
Kiedy zamczysko pokrylo sie czernia nocy, gdy zgasly juz ostatnie zarowki oswietlajace gotycko-renesansowa budowle, zeszlismy do parteru. Krotki spacer opustoszalymi ulicami do domu. warto bylo.
5 dzien to byla gonitwa po miescie za jakims szczegolnym zdjeciem. Nie wyszlo. Znalazlem tylko swietny plakat, ktory odkrywa nature mojej wyprawy, mojego marzenia."Dein Traum wird wahr"- "twoj sen sie spelni".super.
Czulem sie oogolnie dobrze. Wrocily wspomnienia dawnych czasow kiedy rozmawialem z Dominika, Lukaszem, Aska. Aga dala mi przytulny domek na kilka dni i jestem jej za to wdzieczny.

No comments: