Wednesday, September 26, 2007

26 Wrzesnia.Constanta.

wczorajszy wieczor w rumunii to bylo to na co czekalem od dawna. Fantastycznie cieply wieczor. Lekki podmoch wiatru. Ja, pelny ksiezyc, pusta plaza. Resztka Vincia w butelce. Kuchenka polowa na ktorej gotowala sie woda na zupe. Ja sam na sam z natura. Czego mi trzeba wiecej? no wlasnie takich dni, kiedy cala mizernosc zycia, pogon za snami, rozpaczliwe lapanie sie brzytwy losu nie ma znaczenia. Wieczorem dokonczylem flaszke z Traianem Decebanem. W ramach podzieki dal mi obrazem z matka boska, chroniaca podroznych. Nie ze ma dla mnie znaczenie ale liczy sie gest. Musowa fotografia.

No comments: