cieknie mi z nosa i przed chwila kichnalem 5 razy pod rzad. MOj absolutny rekord zyciowy. NIgdy nie udalo mi sie wiecej niz 2. Od dwoch dni zbieralo mi sie na chorubsko. Wina oczywiscie moja. W srodku dnia bez podkoszulki grzeje sie na dachu poswiecajac cala swoja uwage "inca Gold" Cusslera, wieczorami temperatura spada kilkanascie stopni a ja nie potrafie sie porzadnie ubrac. Wlasciwie przez cala podroz mialem na sobie motocyklowe ciuchy ktory byly w miare "cieple". odkad wyslalem motor razem z nimi zostala mi tylko bluza i kilka podkoszulkow. Aspiryna, polopiryna i kilka innych 40 % lakarstw powinna mi pomoc.
Wielkie sklepy z wyrobami z Paszminy, kaszmiru, podroby The north face , super droga bizuteria sa bardzo przeslicznie ozdabiane tonami smierdzacych smieci. Nie moge tego sobie wytlumaczyc do tej pory. Kraj z takim potencjalem sam sie tak niszczy. Liczac na wzrost liczby turystow jednoczesnie niszcza swoja nature w ten sposob. Widzialem samochody zaladowane smieciami ktore wyladowywaly cargo na srodku ulicy. W te smieci zakopuja sie krowy, psy itd. Smierdzi cala okolica, Kazdy turysta zwraca na to uwage, jak to jest mozliwe ze w jednym kraju kara sie mandatem osobe gaszaca papierosa pod butem a w innych 2 tony smieci laduja na ulicy w centrum najbardziej ruchliwej dzielnicy? "przetwornia odpadow jest 30 km za miastem "-uslyszalem. coz...
Od kilku dni tez ucze sie gotowac nepalskie potrway pod okiem 18-to letniego Gamju. Gamju pracuje w moim hotelu jako chlopiec od wszystkiego, poza tym uczeszcza do Koledzu. Nauczylem sie przyrzadzac super smaczny Dalbat i gotowac mleczna herbate. MOze to niewiele ale pierwsze kroki za mna.
Do zabicia mam jeszcze 6 dni. w poniedzialek o 14 lece do dehli. stamtad do krakowa na swieta. Ciezko uwierzyc ze to koniec.ze za 7 dni bede w polsce.ze zajmie to z dehli tylko 13 h!! ze od pomyslu do realizacji zeszlo prawie rok.Szybko mija to co przynosi nam frajde.
Ostatnie kilka dni od spakowania motocykla uplynely monotonnie. Kathmandu nie jest specjalnie wyszukanym i pieknym miejscem. Jest to tylko baza wypadowa dla alpinistow, albo przystanek w transferze dalej. Odwiedzilem kilka swiatyn i pare zakatkow, w miare ciekawych architektonicznie. Ale po 10 dniach ogarnia mnie nuda. Jutro planuje zobaczyc miejsce w ktorym pali sie umarlych. Na pewnoo bedzie to ciekawe doswioadczenie.
Codziennie po kilkanascie razy jestem zaczepiany przez sprzedawcow bransoletek, owocow, fletow i skrzypiec, marichuany, tygrysiego smaru, husteczek (teraz by sie przydaly), breloczkow, szalikow itd. Marichunae czuc wszedzie i nikt z paleniem sie specjalnie nie ukrywa. No moze moja sasiadka w hotelu , ktora oprocz zoilek wrzuca chyba cos wiecej. Ostatnio doczepila sie do mnie i moich znajomych. Usiadla obok i po chwili wpadla w jakis trans, przypominalo mi to chorobe zwierzat w zoo, kiwala sie hustawka i drapala za uszami. minelo chyba z 2 h... wkoncu poszlismy sobie.
Pozegnalem tez moich francuskich przyjaciol, ktorych poznalem w Pokharze., Odlecieli sobie do Goa pobyczyc sie na plazy.
Wielkie sklepy z wyrobami z Paszminy, kaszmiru, podroby The north face , super droga bizuteria sa bardzo przeslicznie ozdabiane tonami smierdzacych smieci. Nie moge tego sobie wytlumaczyc do tej pory. Kraj z takim potencjalem sam sie tak niszczy. Liczac na wzrost liczby turystow jednoczesnie niszcza swoja nature w ten sposob. Widzialem samochody zaladowane smieciami ktore wyladowywaly cargo na srodku ulicy. W te smieci zakopuja sie krowy, psy itd. Smierdzi cala okolica, Kazdy turysta zwraca na to uwage, jak to jest mozliwe ze w jednym kraju kara sie mandatem osobe gaszaca papierosa pod butem a w innych 2 tony smieci laduja na ulicy w centrum najbardziej ruchliwej dzielnicy? "przetwornia odpadow jest 30 km za miastem "-uslyszalem. coz...
Bylem po raz kolejny odwierdzic "moje dzieciaki". to byla raczej ostatnia wizyta. Ucieszyly sie bardzo widzac mnie. Niestety czasu mialem o wiele mniej niz poprzednio. VSN ulokowalo 2 nowych wolontariuszy w shining stars, praktycznie pokazalem sie tam, pogadalem z dzieciakami i pogoniono mnie do samochodu. Jedyne co kilka z nich zdazylo zrobic to poze do zdjecia i napisac kilka listow do Buzza I Tashy.
Od kilku dni tez ucze sie gotowac nepalskie potrway pod okiem 18-to letniego Gamju. Gamju pracuje w moim hotelu jako chlopiec od wszystkiego, poza tym uczeszcza do Koledzu. Nauczylem sie przyrzadzac super smaczny Dalbat i gotowac mleczna herbate. MOze to niewiele ale pierwsze kroki za mna.
Do zabicia mam jeszcze 6 dni. w poniedzialek o 14 lece do dehli. stamtad do krakowa na swieta. Ciezko uwierzyc ze to koniec.ze za 7 dni bede w polsce.ze zajmie to z dehli tylko 13 h!! ze od pomyslu do realizacji zeszlo prawie rok.Szybko mija to co przynosi nam frajde.
No comments:
Post a Comment