Friday, November 23, 2007

23.11 Butwal.Nepal

22.11 o godzinie 14:20 czasu lokalnego wjechalem do Nepalu. Zakrecila sie lza w oku. po tylu miesiacach planowania, po 82 dniach jazdy w koncu dotarlem do ostatniego kraju na mojej mapie. Nie bedzie wiecej naklejek na kufry, nie bedzie juz wymiany waluty jednego kraju na walute nastepnego, przestrajania sie na obyczaje lokalnych mieszkancow, nie bedzie prob miejscowego jedzenia z ulicy.......
z jednej strony sie ciesze, z drugiej troche mi smutno. Jeszcze 3 miesiace temu mialem roznorakie uczucia. myslalem ze nie dam rady. Ze motor nie wytrzyma, w koncu mial juz porzadny przebieg przed wyjazdem. Okazalo sie ze to ja bardziej cierpialem niz motocykl. nie mowie tutaj o wypadku w turcji ( wtedy moja duma najbardziej ucierpiala). Od kilku dni boli mnie leb i jestem wyczerpany fizycznie. Porzadnie schudlem i chyba nalezy mi sie wypoczynek.
Plan jest taki. Mam w tej chwili tylko 300 km do celu jakim jest Kathmandu. Nie chce jednak tam dojechac juz jutro. Jutro wiec dojade do Pokhary i tam odpoczne dwa dni. Moze uda mi sie dostac pod Annapurne. W poniedzialek przy muzyce Kazika dojade do KTM i zakoncze wojaze. Nie bedzie to jednak koniec. Czekaja na mnie z VSN ludziska, wlasnie dla nich dowoze kase od was.Pozdrowienia z cholernie upoalnego Nepalu, z pod samej granicy gor i dzungli.

No comments: