Wednesday, October 24, 2007

24.10 Karaj

wyjechalem od Husseina z usmiechem na twarzy. Zasiedzialem sie tam i dostalem lenia. Najwyzsza pora na kontunuowanie. Minelo juz prawie 10 dni od przyjazdu a ja poza deszczowa Astara nie widzialem nic. No moze abriz ale to tez nie bylo szczegolne miejsce. Wyjechalem wczesnie rano . Nie mialem daleko. 280 km do pieknego (wg Husseina) miejsca. Trzeba jechac w kierunku Rasht, odbic Na Fuman a stamtad juz tylko 30 km.
poniewaz od przyjazdu do wyjazdu z Astary ciagle padalo, nie mialem okazji pojsc nad morze.
180 km do rasht to waska szosa wzdluz wybrzeza przecinajaca niezliczona ilosc wiosek z warsztatami samochodowymi. Nieraz odnosze wrazenie ze poza warszatatami i sklepami z coca cola nie ma tutaj innych. Biora pod uwage styl jazdy iranczykow, blacharnie i lakiernie sa raczej niezbedne.
Wielki niebieski znak informowal ze do Rasht trzeba prosto a do Gulam Beach w lewo. Slowo Beach slyszalem ostatnio w Antalyi. Skrecilem. 5 minut pozniej wjechalem na wielka, rozciagajaca sie na mile plaze. Bylo pochmurnie i lekko wial wiatr. zaparkowalem nad sama woda. Rybacy rozplatywali sieci a rodziny na kocach ucztowaly. Nie zdazylem zsiasc z motoru jak zadna z osob juz nie siedziala na kocu. Zestaw pytan iranskich troche sie rozni od np. tureckich.Iranczycy pytaja o ...
1.skad jestem?
2.ile cylindrow ma motor?
3.ile litrow paliwa wchodzi do baku?
4.gdzie pracuje?
5.jakie mam wyksztalcenie?
6.jak sie mam?
7.co sadze o Iranie i iranczykach?
Gdy juz im sie wyczerpie angielski zaczynaja od poczatku. Zeby bylo zabawniej. Kilka zdjec moim aparatem i kilkadziesiat ich aparatami. Pojawili sie takze panowie w policyjnym Paykanie. Paszport poprosze! wpisali mnie elegancko do zeszytu lezac na masce samochodu.
W fuman oczywiscie sie zgubilem. Znaki w jezyku Farsi dla mnie sa niezrozumiale. W koncu ktos skierowal mnie we wlasciwa strone. Dojechalem do konca drogi. Slepa ulica. Jestem w malej, zielonej dolinie. Dookola bardzo wysokie gory.na jednej z nich jak krzaki winogron przyklejone do skaly wznosila sie wioska. Dachy jednego poziomu byly podlogami dla drugiego. Chodnikow wlasciwie nie ma. Spaceruje sie po dachach sasiadow az w koncu dotrze sie do swojego domu.

Mnie zaczepil jakis stary facet i zaoferowal spanie. poszedlem za nim.
Dom byl duzy. Pokoj, ktory mialem do dyspozycji wylozony byl dywanami. Nie bylo lozek. Spokojnie w tym pomieszczeniu wyspalo by sie 10 osob. Mialem ze soba tylko spiwor i aparaty. Okazalo sie wystarczajace. Zapomnialem wziasc recznik i wycieralem sie przescieradlem ktore chyba bylo dla mnie. Na srodku pokoju stal piecyk gazowy, ktory pracowal na pelnych obrotach. Ze mnie sie lalo. dla nich widocznie bylo za zimno. Z okien moglem podziwiac gory.
wzialem statyw i aparaty, kamere zstawilem. zabraklo mi kaset. zszedlem na sam dol wioski. chcialem szybko dotrzec na szczyt wzgorza ktore wyrastalo na wprost mojego okna. blotnista droga, po kolana uwalony w blocie dotarlem do miejsca, z ktorego mialem niesamowity widok na cala wies. Nie jest ona duza. wedlug Surus (iranczyka ktorego poznalem we wsi, chyba jedyny mowiacy po zagranicznemu) mieszka tutaj 850 osob. Wiekszosc zyje z turystyki, istnieja tez male rodzinnne interesy, sklepiki, bazar, piekarnie.
Byla 5 po poludniu. jeszcze nie ciemno ale ciagle za jasno na fotki. Wiedzialem ze gdy rozblysna latarnie ta wioska bedzie niezwykle piekna. Nie mylilem sie. Z gor zaczela schodzic mgla. Powoli ale systematycznie pozerajac budynki. Slonce juz dawno schowalo sie za gorami. Nie wiem czy fotografiami oddalem magicznosc tego miejsca? to trzeba zobaczyc. Nie zalowalem ani jednej minuty. W zupelnej ciemnosci dotarlem do stop wioski. Teraz tylko kolacja z Surus i spacer po wioskowych dachach. Musowa herbata w malej jak dotad najlepszej kafejce, z plonacym koszem na smieci przed wejsciem. Mgla zjadla juz cala wies. Bylo ciezko zobaczyc cos dalej nic 20 m. Jeszcze tylko kilka buchow jablkowego tytoniu........






1 comment:

Unknown said...

Racja - swiatlo wstrzelajace sie w gesta nachodzaca na wszystko mgle wydaje sie "pozerac" i "trawic" rzeczywistosc. To niewatpliwie nadalo miejscu niebanalny wizerunek. Fajnie ujecia Marcin! Szczegolnie meczet w blasku i cieniu rozproszonej szarej masy nocy. Powodzenia w dalszym eksplorowaniu tego swiata. Aga