Wednesday, September 19, 2007

Dzien 6 - Heidelberg do Goettingen

Postanowilem nie jechac wiecej autostradami. Niemieckie Autobahny sa super, szybkie, gladkie jak stol ale....no wlasnie ale. Sa zajebiscie nudne. Zakret zwykle jest wyprofilowany tak ze wlasciwie jest prosta.
Wybralem sobie trase dluzsza, bardziej czasochlonna ale i kreta. I to byl pierwszy dzien kiedy naprawde mialem przyjemnosc z jazdy. POgoda tez dopisywala, gdzies tam pokropilo, ale mocniej zawialo, nie przeszkadzalo mi to jednak. Do przejechania bylo ponad 250 mil co przeklada sie mniej wiecej na 6 do 7 h bocznymi ulicami.
Droga byla swietna. Serpentyny, szybkie pnace sie stromo w gore zakrety. Cala masa ciasnych lukow, piekne panoramy. Raz przytarlem troche kuframi, zapomnialem ze je mam i ze motor troche innaczej sie prowadzi. Szczegolnie przy dohamowywaniu z duzych predkosci. Tyl motoru slizgal sie jak Yamaha pod Rossim.Tak sie przejalem ta trasa, ze oprocz stopow na siku i lyk herbaty, to nie chcialem sie zatrzymywac. Niestety zadnych fotek.
Wjazdu do Getyngi nie zapomne. Wjechalem od strony Baggersee. W tym miescie spedzilem 3 lata swojego zycia. Poczulem sie dziwnie. Kazde skrzyzowanie bylo mi znajome, kazdy skrot, kazdy mijany budynek....usmiechnalem sie. To byl dobry pomysl zeby przyjechac.
Do Pawla i Reni dotarlem dokladnie 6.5 h po wyjezdzie z Heidelberga. Rozladowalem motor. Kufry tutaj, opony tutaj. Spodnie do wietrzenia na balkon. Mam troche uwag co do spodni. Brakuje zdecydowanie kilku wentylatorow. Zastanawiam sie troche kto jest temu winny. Kurtka jest super. Wywietrzniki na calej dlugosci ramion, na plecach, na piersiach. Spodnie maja tylko male wenty na wysokosci ud. Za malo. Po kilku godzinach siedzi sie bardzo niekomfortowo gdyz skora na pupie zaczyna sie odparzac.Trudno.Bede musialy wystarczyc.
Dostalem kawe i piwo. Piwo weszlo bez pytania. 2 godziny pozniej siedzialem z Kazikiem i Pawlem aka Jezusem w Mercedesie, mknac 170 kmh do Hannoveru. Misiek nie moze czekac, nie wolno nam sie spoznic.wrocilismy przed 12-ta.

No comments: